Jeszcze przed wolnym koleżanka poprosiła o zrobienie kartki dla jej wujostwa na 50-tą rocznicę ślubu. A skoro obiecałam, to półprzytomna, ale dłubałam. Pierwszy raz pokusiłam się o kartkę sztalugową i już wiem, że na pewno powstaną kolejne.
A tak się prezentowała...
W porównaniu z niektórymi Waszymi kartkami nie jest to mistrzostwo świata, ale zamawiającej bardzo się podobała i to najważniejsze.
Ponadto dla pewnej Doroty ( w prezencie imieninowym ) zaczęłam dłubać Enterlac'a i gdyby nie choróbsko zapewne bym skończyła, ale przecież co się odwlecze to nie uciecze... i dostanie swoją chustę trochę później:)
Początkowo myślałam, że polegnę... ale upór i zawziętość zwyciężyły, i opanowałam wzór. Teraz wydaje mi się bajecznie prosty i bardzo dobrze mi się robi. Włóczka z "szafy", czyli zasoby własne. Nawet nie wiem, dlaczego taką miałam, bo niebieski to nie moja bajka, ale koleżanki owszem:)
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawiane miłe słowa, cieszą mnie one ogromnie:)