Witajcie... dziękuję, za wszystkie komentarze po poprzednim postem.
Dzisiaj będzie bardziej czytelniczo niż robótkowo. Nie znaczy to, że nic nie dłubię... dłubie i to sporo, ale na razie nie mogę jeszcze Wam pokazać. Wszystko wyjaśni się za tydzień :)
Przeczytałam od poprzedniej środy sporo...
Skończyłam trzecią część o doktorze Davidzie Hunterze. I tym razem się nie zawiodłam. Aktualnie jestem już w połowie kolejnego tomu "Wołanie grobu" i również czyta się rewelacyjnie. Rozumiem, że dla niektórych taki typ literatury wydaje się makabryczny, owszem jest tam sporo drastycznych scen, ale... mi się podoba.
Dla równowagi skończyłam również pokazywaną "Niepamięć" Jolanty Kosowskiej. Gorąco polecam miłośniczkom dobrej książki obyczajowej z nutką romansu. Ich dwóch, ona jedna... wypadek... i ten trzeci. Autorka rewelacyjnie zbudowała postacie. Czyta się świetnie:)
W chwili słabości sięgnęłam po raz n-ty po moje ukochane "Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg. Gdybyście mnie zapytały dlaczego właśnie tą książkę uwielbiam... nie odpowiem Wam... po prostu tak jest. Jeżeli któraś z Was miałaby ochotę, a jeszcze nie czytała... to polecam :)
No i aktualnie, na zmianę z doktorem Hunterem poczytuję "Pozytywkę" Agnieszki Lis. Młoda dziewczyna ze wsi wychodzi za mąż za bogatego warszawiaka... Jak na razie czyta się nieźle...
I na dzisiaj to już wszystko. Pozdrawiam serdecznie.
Etykiety
Alex
(21)
Amigurumi
(3)
Apilkacje maszynowe
(1)
Boże Narodzenie
(7)
Buciki dla dzieci.
(2)
Candy
(9)
Chusty
(14)
Creative Blog Tour
(1)
Dni Morza
(1)
Druty
(10)
Hafciarska lista życzeń
(7)
Haft gobelinowy
(22)
Haft krzyżykowy
(89)
Haft matematyczny
(2)
Haftowane drobiazgi
(29)
Kartki okolicznościowe
(38)
Kocyki
(5)
Konkurs
(4)
Krasnale
(3)
Książki
(103)
Książkowe wyzwanie 2015
(28)
Książkowe wyzwanie 2016
(21)
Kulinaria
(27)
Kwiaty na balkonie
(2)
Metryczka
(1)
Metryczki
(5)
Obrazy haftowane
(31)
Obrazy mojej Mamy
(1)
Ośmiorniczki dla wcześniaków
(2)
Podkładki
(11)
Prezenty
(17)
Pudełka
(1)
SAL bożonarodzeniowy
(6)
SAL Księżycowy
(7)
SAL Rosetta
(3)
SAL z imbryczkiem
(4)
Serwetki haftowane
(2)
Serwetki szydełkowe
(47)
Storczyki
(8)
Swetry
(2)
Szczecin
(1)
Szydełko
(6)
Szydełkowe firanki
(2)
Świątecznie
(7)
Trochę rymów
(1)
Wielkanoc
(7)
Wnusia
(1)
Wspólne czytanie i dzierganie
(81)
Wycieczka
(3)
Wyślij prezent na urodziny
(2)
Wzory szydełkowe
(5)
Zabawa wyzwaniowa u Hanulka
(3)
Zabawy blogowe
(8)
Zakładki
(9)
Zakupowo
(12)
Zdjęcia
(3)
Złap licznik
(5)
Zmiany
(1)
Też byłam zauroczona "pomidorami" i również zastanawiałam się, czym ta książka tak mnie "zaczepiła". Ciągle planuję wykorzystać przepis na dania z zielonymi pomidorami, teraz trzeba doczekać się lata i urodzaju. Serdecznie pozdrawiam z Wilna.
OdpowiedzUsuńSimon Beckett może jest i groteskowy, ale ja go uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie Beckett nie był makabryczny. Już gorsze sceny i opisy można znaleźć u Mastertona.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale film "Zielone smażone pomidory" należy do moich ulubionych :)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA ja właściwie przez Ciebie sięgnęłam po Becketta:))fuj !jakie te książki są wciągające..ale jak widzę muchę odzywa się we mnie instynkt zabójcy:))))))))))))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co takiego tworzysz;)
OdpowiedzUsuńBecketta na pewno poszukam, lubię tego typu literaturę.
Buziaczki Ewuś:)
Przeczytałam "pomidory" wieki temu i nijak nie mogę przypomnieć sobie o czym to było?
OdpowiedzUsuń"Smażone..." oglądałam w urywkach, fabuły nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie za taka podzielnosc uwagi na kilka ksiazek. Ja czytam jedna "od deski do deski" i dopiero wtedy siegam po nastepna ;)
OdpowiedzUsuń